Krótka historia o moim farbowaniu włosów - UPDATE
W Listopadzie 2013 roku pojawił się już post w tym temacie.
Było to prawie trzy lata temu i troszkę się w kwestii mojego farbowania pozmieniało.
Jeżeli nie czytaliście oryginalnego tekstu to link macie
tutaj <klik>
Swoją ostatnią opowieść skończyłam na farbie z Revlon.
Jeżeli chodzi o drogeryjne farby to mam takiego pecha, że jak już znajdę coś,
co mi się podoba, to w niedługim czasie jest to wycofywane ze sprzedaży. Tak
też było w tym przypadku.
Długo zastanawiałam się nad wyborem nowego koloru (nadal w skali rudości). Z
wyborem pomogła mi Asia ode mnie z pracy. (Pozdro Ruda, jeżeli czytasz :P ).
Swego czasu miała bardzo ładny odcień rudego. Więc zapytałam się jej, jakiej
farby używa. Ona odpowiedziała mi: „A taka z Garniera, z Panią z ładnymi niebieskimi
oczami”. Więc udałam się do Rossmanna na poszukiwanie tego opakowania. I znalazłam. Jak się okazało Asia używała Farby
Garnier Color Naturals w odcieniu 7.40 ‘Miedziany Blond’.
Bardzo się bałam jak
ta farba wyjdzie na moich włosach. Ale efekt bardzo mi się spodobał. Farba ta została
ze mną do dziś. Bardzo ładny efekt daje na włosach, długo się na nich trzyma, a
efekt wypłukiwania się jest stopniowy i bardzo delikatny. Obecnie farbuje się
od 4 do 8 tygodni i jest ok. Farba ta jest klasyczna, czyli, aby ją przygotować
(rozrobić) potrzebujemy miseczki i pędzelków do farbowania. Te do dostania w
większych marketach i drogeriach już od 4, 99 zł (np. NETTO).
Jeden jedyny raz ją ‘zdradziłam’
i bardzo tego żałowałam. W sumie to nie miałam wyboru. Sytuacja miała miejsce w
lipcu na urlopie. Sytuacja wyglądała następująco. Pierwszy tydzień wolnego, w
drugim wyjeżdżam, a odrost na głowie spory i kolor jakiś taki ‘sprany’. Trzeba
zafarbować. Wchodzę do Rossmanna patrzę na półkę z farbami i widzę „O jest
promocja na moją farbę, idealnie!” Ale, nie widzę mojego koloru… Ani jednego
pudełka. Pytam Pani, czy może mają coś niewyłożonego. Ona, że nic. No i masz
babo placek. Czyżby nagle wszyscy postanowili być Rudzi?! Ale oczywiście nie
mogłam odpuścić, nie chciałam. Więc zaczęłam rozglądać się za ‘godnym następcą’.
Mój wybór padł na farbę firmy Schwarzkopf #PureCOLOR w odcieniu 7.7 ‘Jasny
cynamon’.
Kolor od razu po farbowaniu.
Jedynym plusem tej
farby jest sposób jej aplikacji. Farbujemy się za pomocą dołączonej buteleczki,
w której przygotowujemy mieszankę. Ja podczas aplikacji wspomagałam się jeszcze
pędzelkiem. Już w trakcie farbowania, zaczęłam żałować swojego wyboru.
Spłukanie tej farby do momentu czystej wody. Ręcznik był całkowicie
pomarańczowy. Na szczęście udało się go doprać. Sama farba też nie dała na
długi czas ładnego koloru. Po 4 tygodniach był on ‘bez życia’ i wypłowiały i
konieczne było kolejne farbowanie, bo po prostu nie wyglądało to ładnie.
Takim też oto sposobem powróciłam do farby z Garnier i chyba nie prędko zdecyduję się na kolejne eksperymenty.
Obecnie, przy mojej długości włosów, farbując zużywam 1 i ½ opakowania. Pozostałe pół zostawiam szczelnie zamknięte na następny raz
kolor po około tygodniu.
Kolor po prawie czterech tygodniach
Takim też oto sposobem powróciłam do farby z Garnier i chyba nie prędko zdecyduję się na kolejne eksperymenty.
Obecnie, przy mojej długości włosów, farbując zużywam 1 i ½ opakowania. Pozostałe pół zostawiam szczelnie zamknięte na następny raz
Na koniec trochę zdjęć jak prezentuje się Farba z Garnier na Włosach
Kolor od razu po farbowaniu
Kolor po prawie dwóch tygodniach.
Sześć tygodni od farbowania
Osiem tygodni od farbowania.
Komentarze
Prześlij komentarz